piątek, 8 stycznia 2016


Poznajecie tego Pana ze zdjęcia? Dla większości 
z Was będzie to po prostu Pan Tytus, nauczyciel angielskiego.
Dla innych - "Pan ze świetlicy". 
A dla jeszcze innych - Poeta. 

Zapraszamy zatem do przeczytania wywiadu z Panem Tytusem Rolskim. Dzięki tej rozmowie może odkryjecie prawdziwą naturę jednego z najbardziej lubianych nauczycieli naszej szkoły :)


Bruno M. Rolski: Od czego zaczęła się Pana kariera pisarza?
Tytus Rolski: Ze słowem „kariera” kojarzy się sukces i popularność, tak więc można powiedzieć, że mimo wielu  wydanych książek drzwi kariery nadal stoją przede mną otworem. Poezją zacząłem się pasjonować  bardzo wcześnie, bo już w wieku 11 lat pojawiły się pierwsze próby literackie. W kolejnych latach moja pasja rosła i dziś nie wyobrażam sobie życia bez pisania i twórczości w ogóle.
Jaki tytuł nosił Pana Pierwszy wiersz i w jakim wieku Pan go napisał?
Tytułu pierwszego wiersza, który wyszedł spod mojej ręki nie pamiętam, ale pamiętam doskonale pierwszy, który został opublikowany;  był to wiersz pt.: NOC z 1986 roku. Jak łatwo obliczyć (urodziłem się w 1970 roku), napisałem go w wieku 16 lat.
Czy próbował Pan pisać prozę ?
Nie tylko próbowałem, ale równolegle do wierszy publikowałem tomiki prozatorskie: w 1992 roku WSZYSTKO oraz w 2007 Pokusę Goryczy. Jest to proza bardzo liryczna, przepełniona klimatem podobnym do dzieł Jana Drzeżdżona, mojego kaszubskiego mistrza słowa.
Brał Pan także udział w konkursach literackich. Który to już raz?
Och, to pytanie wymagałoby dokładnego przejrzenia wszystkich zakamarków i szuflad z moją twórczością, bo pamięć bywa zawodna. Brałem udział w wielu konkursach literackich, kilkadziesiąt razy na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat byłem też nagradzany. Ostatnio otrzymałem nagrodę za wiersz pisany po śląsku w X edycji Konkursu Poezji im. ks. Norberta Bonczyka. Piszę bowiem w różnych językach: w ojczystym -  kaszubskim, po polsku, śląsku, angielsku, niemiecku i rosyjsku. Języki to moja pasja. Sztuka słowa opanowuje każdy kawałek duszy pisarza i zazwyczaj pozostaje w niej do końca. Tak chyba jest w moim przypadku.
Jak się Pan poczuł, gdy okazało się, że zdobył Pan drugie miejsce?
Byłem zaszczycony i wzruszony, ale pewien niedosyt pozostał, tym bardziej, że już kilkakrotnie zdobywałem „srebrny” laur.
Jaki klimat mają Pana utwory?
Trudno mi wypowiedzieć się w tak delikatnej kwestii, ale wydaje mi się, że moje utwory przepełnia próba spojrzenia na życie i uczucia w najpełniejszy, pełnowymiarowy sposób. Nie omijam trudnych i drażliwych wątków, smutek i zaduma często goszczą w moich utworach. Czytelnicy moich utworów często mówią, że uruchamiają zmysły. Odczytuje to jako niesamowity komplement.
Czy próbował Pan swoich sił w innych dziedzinach sztuki?
 Oczywiście, od lat maluję, głównie techniką olejną, choć także kocham grafikę, ale nie miałem jak dotąd śmiałości dzielić się swymi dziełami z publicznością. Za to ściany mego domu przepełniają moje obrazy i domownicy obcują z nimi codziennie. Prócz tego kocham muzykę. Muzykuję od lat, a w 1998 roku udało mi się nagrać i wydać płytę długogrającą „LIST”. Utwory nagrywałem z zaprzyjaźnionymi ukraińskimi muzykami w Nikołajenie koło Odessy na Ukrainie. Była to wspaniała, niezapomniana przygoda.
Jak by się Pan poczuł, gdyby jakiś z Pana utworów stał się znany na całym świecie?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, choć pewnie podświadomie o tym marzyłem przez wiele lat. Dzisiaj jestem na tyle świadomy, że wiem co stanowi prawdziwą wartość  w życiu człowieka. Tą wartością jest rodzina i miłość najbliższych, ich codzienna obecność i wzajemne wsparcie. Gdybym został sławny, te wartości by się nie zmieniły, mógłbym jedynie dać najbliższym większy spokój finansowy, swobodę wiążącą się z zamożnością, ale nic nie jest w stanie zastąpić miłości.
Czym są dla Pana Pańskie wiersze?
Każdego dnia zadaje sobie to pytanie i każdego dnia odpowiedź mogłaby się nieco różnić, ale głównie w mojej przygodzie z literaturą chodzi o ten trudno uchwytny rodzaj zachwytu, co dzień innego i coraz pełniejszego, gdy obserwuje się zachodzące słońce zaplątane w bezlistnych gałęziach na horyzoncie. Poezja jest jak uścisk najukochańszej osoby, ufny, delikatny i na wieki.
Bardzo dziękuję za rozmowę.

Wywiad z Tytusem Rolskim przeprowadził Bruno Maria Rolski.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz