Poznajecie tego Pana ze zdjęcia? Dla większości
z Was będzie to po prostu Pan Tytus, nauczyciel angielskiego.
Dla innych - "Pan ze świetlicy".
A dla jeszcze innych - Poeta.
Zapraszamy zatem do przeczytania wywiadu z Panem Tytusem Rolskim. Dzięki tej rozmowie może odkryjecie prawdziwą naturę jednego z najbardziej lubianych nauczycieli naszej szkoły :)
Bruno
M. Rolski: Od czego zaczęła się Pana kariera pisarza?
Tytus
Rolski: Ze słowem „kariera” kojarzy się sukces i popularność, tak więc można
powiedzieć, że mimo wielu wydanych książek
drzwi kariery nadal stoją przede mną otworem. Poezją zacząłem się pasjonować bardzo wcześnie, bo już w wieku 11 lat pojawiły
się pierwsze próby literackie. W kolejnych latach moja pasja rosła i dziś nie wyobrażam
sobie życia bez pisania i twórczości w ogóle.
Jaki
tytuł nosił Pana Pierwszy wiersz i w jakim wieku Pan go napisał?
Tytułu
pierwszego wiersza, który wyszedł spod mojej ręki nie pamiętam, ale pamiętam
doskonale pierwszy, który został opublikowany; był to wiersz pt.: NOC z 1986 roku.
Jak łatwo obliczyć (urodziłem się w 1970 roku), napisałem go w wieku 16 lat.
Czy
próbował Pan pisać prozę ?
Nie
tylko próbowałem, ale równolegle do wierszy publikowałem tomiki prozatorskie: w
1992 roku WSZYSTKO oraz w 2007 Pokusę Goryczy. Jest to proza
bardzo liryczna, przepełniona klimatem podobnym do dzieł Jana Drzeżdżona,
mojego kaszubskiego mistrza słowa.
Brał
Pan także udział w konkursach literackich. Który to już raz?
Och,
to pytanie wymagałoby dokładnego przejrzenia wszystkich zakamarków i szuflad
z moją twórczością, bo pamięć bywa zawodna. Brałem udział w wielu
konkursach literackich, kilkadziesiąt razy na przestrzeni ostatnich trzydziestu
lat byłem też nagradzany. Ostatnio otrzymałem nagrodę za wiersz pisany po
śląsku w X edycji Konkursu Poezji im. ks. Norberta Bonczyka. Piszę
bowiem w różnych językach: w ojczystym - kaszubskim, po polsku, śląsku, angielsku,
niemiecku i rosyjsku. Języki to moja pasja. Sztuka słowa opanowuje każdy kawałek
duszy pisarza i zazwyczaj pozostaje w niej do końca. Tak chyba jest w moim
przypadku.
Jak
się Pan poczuł, gdy okazało się, że zdobył Pan drugie miejsce?
Byłem
zaszczycony i wzruszony, ale pewien niedosyt pozostał, tym bardziej, że już
kilkakrotnie zdobywałem „srebrny” laur.
Jaki
klimat mają Pana utwory?
Trudno
mi wypowiedzieć się w tak delikatnej kwestii, ale wydaje mi się, że moje utwory
przepełnia próba spojrzenia na życie i uczucia w najpełniejszy, pełnowymiarowy
sposób. Nie omijam trudnych i drażliwych wątków, smutek i zaduma często
goszczą w moich utworach. Czytelnicy moich utworów często mówią, że uruchamiają
zmysły. Odczytuje to jako niesamowity komplement.
Czy
próbował Pan swoich sił w innych dziedzinach sztuki?
Oczywiście, od lat maluję, głównie techniką
olejną, choć także kocham grafikę, ale nie miałem jak dotąd śmiałości dzielić
się swymi dziełami z publicznością. Za to ściany mego domu przepełniają moje
obrazy i domownicy obcują z nimi codziennie. Prócz tego kocham muzykę. Muzykuję
od lat, a w 1998 roku udało mi się nagrać i wydać płytę długogrającą
„LIST”. Utwory nagrywałem z zaprzyjaźnionymi ukraińskimi muzykami w Nikołajenie
koło Odessy na Ukrainie. Była to wspaniała, niezapomniana przygoda.
Jak
by się Pan poczuł, gdyby jakiś z Pana utworów stał się znany na całym świecie?
Nigdy
się nad tym nie zastanawiałem, choć pewnie podświadomie o tym marzyłem przez
wiele lat. Dzisiaj jestem na tyle świadomy, że wiem co stanowi prawdziwą wartość w życiu człowieka. Tą wartością jest rodzina
i miłość najbliższych, ich codzienna obecność i wzajemne wsparcie. Gdybym
został sławny, te wartości by się nie zmieniły, mógłbym jedynie dać najbliższym
większy spokój finansowy, swobodę wiążącą się z zamożnością, ale nic nie jest w
stanie zastąpić miłości.
Czym
są dla Pana Pańskie wiersze?
Każdego
dnia zadaje sobie to pytanie i każdego dnia odpowiedź mogłaby się nieco różnić,
ale głównie w mojej przygodzie z literaturą chodzi o ten trudno uchwytny rodzaj
zachwytu, co dzień innego i coraz pełniejszego, gdy obserwuje się zachodzące słońce
zaplątane w bezlistnych gałęziach na horyzoncie. Poezja jest jak uścisk
najukochańszej osoby, ufny, delikatny i na wieki.
Bardzo
dziękuję za rozmowę.
Wywiad
z Tytusem Rolskim przeprowadził Bruno Maria Rolski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz