niedziela, 7 lutego 2016

Drugi semestr już się zaczął - a przed nami ferie zimowe! Zimowe? Za oknem prawie wiosna... A jak wiosna - to znaczy, że nadchodzi czas poezji. Przecież - jak pisał Krzysztof  Kamil Baczyński - 


wierszem
pąki zielone po nocach rosną


Dlatego znów prezentujemy twórczość uczniów naszej szkoły. Może i Wy sięgniecie po pióro?

Emilia Magdziarczyk, Głodny wilk
Pewnego razu, na małej polanie za lasem,
biegał wilk ze spluwą za pasem.
Biegał, krzyczał, rozrabiał,
"Gdzie mój obiad" - powiadał.

"Gdzie pyszne owce, kozy, krowy?
Czy się schowały za rowy?
Czy je porwał ktoś?
Czy je może zjadło coś?

Kto sprytem się wykazał
i mnie, wilkowi, pokazał,
żem fajtłapa jest,
żem trąba jest jak pies?"

Wtem wilk zrozpaczony
obejrzał się we dwie strony
i oczom swym nie wierzył sam,
bo w tym rwie obiadek: kram.

Siedzą skurczone w milczeniu,
w błogim upojeniu,
modlą się, nasłuchując wciąż,
czy wilk jest, czy odszedł jak wąż.

Wpadł wilk w sam środek rowu
i szukając wszelkiego sposobu
chciał schwytać co większą ofiarę
lub mniejszą, tłustą parę.

Krowy - hop, konie - siup,
kozy - hyc, owce - nic.
Stoją, patrzą na wilka,
niczym na małego motylka.

Wilk z niewyraźną miną
pomału chciał się wywinąć,
a tu - "Nic z tego, kolego!"
Gajowy rzecze d niego.

"Stój, wilku, coś tu chciał?
Do lasu czym prędzej gnaj!
To trzoda moja, nie twoja,
zmiataj, bo zawołam bawoła!

Wilk głodny, załamany,
w brzuchu biją mu tarabany,
lecz co zrobić miał?
Czym prędzej do lasu zwiał.

Pod drzewem sobie siadł
i głośno płakał, łkał.
Aż przyszedł mały lisek,
podrzucił kilka szyszek.

Powiedział lisek wilkowi:
"Polecam dużo skrobi.
Ziemniaki, buraki w sam raz,
przekąś, a głód zniknie wraz".

Wilk z niewyraźną miną
załamany się odwinął
i uderzył lisa raz,
że poleciał w ciemny las.

Został sam, samiusieńki,
głodny, głodniuteńki,
mały, maluteńki,
aż zupełnie znikł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz